Wysoki, jasnowłosy, ponętny i wspaniale zbudowany Justin był niebezpiecznym, ale zarazem najbardziej wymarzonym facetem przez wszystkie dziewczyny w firmie. Dlaczego niebezpiecznym? Cóż, biorąc pod uwagę mnóstwo opowieści, które snuła moja najlepsza przyjaciółka Maddy, to typ faceta, od którego powinnam się trzymać z daleka. Pomimo tych plotek zawsze podziwiałam u niego inteligencję, niesamowity refleks i umiejętność szybkiego podejmowania decyzji. Wiecie gdzie znajduję się teraz dziewczyna, która zdaniem jej przyjaciółki powinna nie przebywać w pobliżu chociażby metra Justina Biebera? Stoi przed nim i rozważa jego zadanie.
- Nie znam cię na tyle, żeby się z tobą kochać - mruknęłam, zwilżając językiem swoje wyschnięte wargi.
- Przykro mi, ale od tej pory będzie to częścią twojej pracy przez najbliższy miesiąc lub dwa - odpowiedział Justin spokojnym, pozbawionym wszelkich emocji głosem. Poczułam dreszcz wzdłuż mojego kręgosłupa. Jednocześnie bałam się i pragnęłam tego co miało za chwilę nastąpić. Nie znałam tego mężczyzny, ale to i tak nie powstrzymywało mojej rozbudowanej wyobraźni od fantazji, w których głównym bohaterem był pan Bieber. Nie opowiadałam o tym nikomu, nawet Maddy.
- Chwileczkę, przecież to ja podejmuję tutaj decyzję. Niedorzecznością jest to, że muszę zrobić to właśnie teraz, tutaj, z tobą, w twoim apartamencie - wyprostowałam się, wypuszczając głośno powietrze z ust.
- Jeżeli chcesz, abym wziął udział w tej akcji z tobą najpierw musisz się ze mną przespać - odparł beznamiętnie, wzruszając od niechcenia ramionami. Cholerny sukinsyn. Jestem kobietą pełną szacunku do własnego ciała i nie pozwolę sobie, żeby jakiś facet złamał moje zasady, których trzymam się od wieku nastoletniego. Natychmiast obróciłam swoje myśli na poprawny tok myślenia. O czym ja myślę? Na tej wyspie panują chore zasady i muszę się dostosować do wszystkiego, czego ode mnie oczekuje. Spojrzałam na niego, próbując przeniknąć przez tę maskę obojętności, którą reprezentował od początku rozmowy. Czy zauważę choć cień skrywanych emocji? Chcę, żeby Justin czuł to samo co ja. Niezdecydowanie i onieśmielenie. Chryste, co ja robię? Koncentruję się na fantazjach, zapominając o tym dlaczego znalazłam się w tym pierdolonym biurze. Powodem tego całego zamieszania był zboczony maniak, który wybił całą rodzinę Justina. Zgłosiłam się do pomocy tylko dlatego, że chciałam się do niego zbliżyć. Pamiętam, gdy byłam małą dziewczynką i przyprowadziłam faceta, który trzymał w dłoni pistolet do swojego ojca. Do tej pory, nie mam pojęcia jak mogłam to zrobić bez mrugnięcia okiem albo śladu zastanowienia się, ale to wydarzenie zaowocowało wyborem mojej kariery. Pamiętaj, bądź pewna siebie i nie daj się otumanić, ani złamać jakiemuś mężczyźnie, tak zawsze mawiał mój ojciec. Chyba pora skorzystać z jego złotej rady. Spojrzałam w oczy Justina.
- Rozumiem, że wyprawa na Wyspę Orchidei jest niebezpieczna i musimy odgrywać dane nam role, ale nie rozumiem dlaczego musimy robić to już teraz - zapytałam, przezwyciężając ogarniającą mnie panikę. Musiało to zabrzmieć idiotycznie, tak jak odmowa dostępu do majtek swojemu chłopakowi.
- Prosiłaś mnie, abym zabrał cię tam ze sobą i mogę to zrobić. Ale od chwili, kiedy tam będziemy musisz robić dokładnie to co ci każę. Od tego będzie zależało twoje życie. Nie masz innego wyjścia niż udowodnienie mi, że możesz poradzić sobie z o wiele trudniejszymi zadaniami niż to. Jeśli sobie nie poradzisz znajdę inną partnerkę, która będzie idealnie się do tego nadawać - czy to naprawdę znaczyło, że Justin chcę pójść ze mną do łóżka? Czy wyłącznie po wypełnieniu tego zadania będę mogła dostać się na wyspę, tego szaleńca Raymenda? A może on sprawdza do czego jestem zdolna się posunąć? Tak, na pewno chodzi o coś takiego. W porządku, jestem gotowa przyjąć te wyzwanie.
- Od czego mam zacząć? - spytałam, chwytając się po raz ostatni nadziei, że on żartuję i zaraz oboje się zaczniemy śmiać z mojej głupoty. Na jego ustach zawidniał zadziorny uśmieszek. Przysięgam, że w tym momencie czuję jak moje kolana zaraz nie wytrzymają i stracę równowagę. Dlaczego musi być takim pierdolonym bogiem seksu? Czasami czuję jakby wyrzeźbiło go stado greckich bożków.
- Chcę żebyś poszła ze mną do sypialni - odpowiedział zachrypniętym głosem. Przysięgam, że to była najseksowniejsza rzecz jaką kiedykolwiek usłyszałam. Chwila! Całkowicie straciłam głowę dla tego mężczyzny, a zamieniłam z nim zaledwie kilka zdań. Odwrócił się i ruszył do drzwi. Był pewny, że ruszę za nim. O mój Boże, w co ja się wpakowałam?
Witam wszystkich na nowym opowiadaniu Sensuality! Mamy pierwszy rozdział za sobą, mam nadzieję, że chociaż trochę zaciekawiłam was tym opowiadaniem i zostaniecie ze mną dłużej. Wszystkie informacje podane są w kolumnie obok. Zapisujcie się do informowanych i dajcie mi znać w komentarzu co sądzicie o rozdziale pierwszym :)